Zakładki

piątek, 6 stycznia 2017

Nie zgadzam się

Wiem, że niektórym z Was ten tekst może się wydać dziecinny, przerysowany, czy wręcz komiczny. Dla mnie nie jest. To chyba jakaś forma terapii. I jak zazwyczaj proszę Was o komentarze jakiekolwiek, tak teraz chyba nie zniosła bym krytyki. To zbyt osobiste. Pewnie będą w nim jakieś błędy, piszę pod wpływem chwili i bez jakiejś większej edytorki.

Nie zgadzam się

Niecałe dwa tygodnie temu snął Shayyee - mój samiec bojownika. Z dnia na dzień, jeszcze w drugie święto pokazywał się gościom, którzy przyszli go podziwiać. Nie minął tydzień, a Czarny (pó czarny, pół cielisty gupik) zapadł na dziwną chorobę. Mogłam jedynie przenieść go do spokojniejszego zbiornika, żeby na następny dzień nie znaleźć nawet ciała. Dziś znalazłam ciało. Wyblakłe już ciało Edka - mojego samca zbrojnika, otrzymanego latem od innego hodowcy, gdzie miał niewystarczające warunki. Planowałam już jego potomstwo z jedną z samiczek, gdy wreszcie urosłoby mu większe poroże. Miał żyć 20 lat, przeżył może rok. Przyczyna śmierci nieznana.W momencie, gdy to piszę, Mila wymaga leczenia. Po raz pierwszy wśród samiczek bojownika pojawiła się pleśniawka i zaatakowała chyba w najgorszym poza łbem dla ryby miejscu - na grzbiecie. I wiecie co? Ja się nie zgadzam. Nie zgadzam się na to, żeby kolejny raz wyławiać trupa z wody i żegnać go tym spowszedniałym już "płyń po morzach i oceanach". Po prostu się nie zgadzam.
Popełniłam już w akwarystyce kilka błędów, które kosztowały różne stworzenia wytrzępione płetwy, przetrącenia, kalectwo, nawet śmierć. Myślę, że udawało mi się omijać te same błędy po raz kolejny, ale może tylko mi się wydaje. Mam wrażenie, że sam pomysł, by traktować ryby, czy krewetki jak żywe stworzenia był największym błędem, którego z uporem maniaka nie chcę poprawić. Z kilkudziesięciu stworzeń, które u mnie pływają,chodzą lub pełzają w wodzie, jestem w stanie rozpoznać każde, praktycznie każde ma imię i znam jego historię. Część z nich nie jest przyjemna. Ale przecież tyle ludzi ma welonkę w kuli, prawda? A potem chlup, do toalety, kupimy sobie nową. Przecież to tylko ryba, głupie to, ino żre i pływa. Do psa, to się chociaż przytulić można, a tu? Przecież tyle ludzi potrafi powiedzieć "Kurwa, znowu trzeba będzie wydać pięć złotych na nową rybkę.", przecież to takie łatwe. Tylko, że wiecie co? Ja się na to nie zgadzam. Nie zgadzam się na traktowanie żywej istoty, za którą się wzięło odpowiedzialność jak zabawki, o której z góry wiadomo, że się po jakimś czasie zepsuje i trzeba kupić nową. Nie zgadzam się na różnicowanie wartości życia tylko dlatego, że jedno ma płetwy, a inne nogi.
Życie bojownika szacuje się na dwa, trzy lata. Mila ma już trochę ponad dwa. Odkąd po długich bojach ze starością i pojawiającymi się łańcuchowo kolejnymi chorobami i skrzywieniami niecałe dwa miesiące temu snęła Kira, przywódczyni haremu, zaczynałam się oswajać z myślą, że moje panie wchodzą już w wiek poważny i mogę się spodziewać, że ten rok będzie ich ostatnim. Ale ja się na to nie zgadzam. Nie zgadzam się, by musiały cierpieć, by patrzeć bezczynnie na kolejne ich problemy i by potem chwalić się, że mi się miejsce zwolniło w akwarium i kupuję nowe, jeszcze bardziej kolorowe rybki. Nie zgadzam się na wrzuszanie ramionami, gdy mówię, że już kolejna żywa istota straciła życie. Nie zgadzam się na nie podejmowanie walki. I ją podejmuję. Wiem, że kolejny raz będę płakać pół dnia, gdy będę zmuszona do powtórzenia "płyń po morzach i oceanach", ale po prostu nie zgadzam się traktować moich akwariów jako odświeżacza powietrza z funkcją ruchomego obrazka. Nie pozwala mi na to świadomość, że moja decyzja wpływa na inne, a nie moje życie. One zawsze walczą do końca i ja nie mam prawa ich tej walki pozbawiać zwykłym niechciejstwem lub obojętnością.
Nie zgadzam się. I nie będę.

Edit 8.01 Mimo podjętej próby leczenia, Mila przegrała swoją walkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. SPAM, powiadomienia, itp. do Akwizycji.
2. Za wszelkie pozytywne komentarze dziękuję.
3. Za wszelkie negatywne komentarze też dziękuję.
4. Za hejty - oby ci kurczak z lodówki uciekł!